witam.
Chcę coś opowiedzieć o filmie Pixara "Wall-E"
Film nie jest za nowy, to wiem. Ale ostatnio stało się coś wyjątkowego...
ogólny zarys filmu(a kogo to kurcze obchodzi :V):
Film opowiada o jedynym, niezepsutym egzemplarzu robota Wall-E.
Czyszcząc planetę, niegdyś zamieszkaną przez ludzi, znajduje małą, czerwoną plamkę, która ostatecznie zaprowadza go do statku.
Tam poznaje robota EVA. Robota, który ma sprawdzać czy na ziemię powróciła jakaś flora.
Na początku EVA nie była pokojowa nastawiona do naszej Ściany-E (xd), lecz w późniejszej części filmu bardzo się zaprzyjaźniają.
Ogółem:
dzisiaj obejrzałam po raz trzysta pięćdziesiąty szósty Wall-E'go. Co w tym niezwykłego? Oglądając dziś ten film, poczułam, że coś mnie chwyciło za serce. Takie miłe i ciepłe uczucie, które podczas pisania tego wpisu towarzyszyło mi przez cały czas. Również podczas pisania i oglądania uśmiech nie znikał mi z twarzy :)
Czemu jednak wywołało to u mnie takie emocje? Może chodzi o sentyment do tego filmu?
Ale tak czy siak, do zobaczenia w następnym wpisie :)
Dorzucam jeszcze link do bezpłatnej wersji HD tego filmu :V
http://www.cda.pl/video/101683bd
(momentami to się nawet popłakałam :'c )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz